czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział III. Pociąga mnie, bo tak trudno ją zdobyć.

  Już nigdy nie popełnię tego błędu, obiecałam to sobie. Nie odcięłam się od 3 najlepszych przyjaciół, od rodziny i miasta, w którym żyłam zawsze po nic. Nie powtórzę tego tutaj, w Londynie. Zmieniłam się tak bardzo, dawna Ania poszła w niepamięć, został tylko jeden nawyk, który mam na nogach. Nevermind. Kiedyś zadałam sobie pytanie czy warto zmieniać się dla ludzi. Odpowiedź zabrzmiała tak, zmieniam się co roku, na lepsze? Na bardziej przystosowaną osobę, byłam kiedyś tak dobrym człowiekiem. Naprawdę, przejmowałam się tym co czują ludzie tak bardzo! Aż pewien człowiek wykończył mnie. Byłam po tym w tak wielkiej depresji, wyszłam z niej zupełnie sama, dzięki temu zdałam sobie sprawę, że moje życie jest gówno warte, nie boję się swojej śmierci. Boję się jedynie jednego. Wibruje mój cienki telefon.
-Halo, Aniu przyjdziesz?-słyszę męski, delikatny szept.
-Po co?-wiem jaką odpowiedź chcę usłyszeć.
-Wiesz jak ważna dla mnie się stałaś, jesteś praktycznie wszystkim.-mówi ściszając ton jeszcze bardziej.
-To twoje życie, twoje wybory.-mówię dosyć obojętnym głosem.
-Aniu, wy jesteście tak różne, a ja się uzależniam od ciebie.-odpowiada, widzę w myślach jego łzy.
-Niepotrzebnie się pojawiłam.-rozłączam się, wyłączam telefon, usypiam.

  Biorę kilka łyków dobrej whiskey i wchodzę do kuchni, czyta gazetę, nie uśmiecha się widząc mnie. Podchodzę do niej, podnosi wzrok, obojętnie.
-Aaron, to już jutro.-zaczyna poważnym tonem.-Ja widzę.
-Co?-pytam naprawdę zdezorientowany.
-Widzę, że mnie nie kochasz, od naprawdę dawna. Nie przerywaj mi.-mówi widząc, że otwieram usta.-Jeżeli mam być szczera, moim zdaniem to też już nie istnieje. Długo czekałam na tę rozmowę i czuję się 2 kg lżejsza. Wyjeżdżam jutro, nie mam ci nic za złe. Musimy poinformować rodzinę, że ceremonii nie będzie. Zaraz zadzwonię do mojej mamy, żeby zadzwoniła do mojej części, ty zadzwoń do swojej i powiedz jej to samo. Aaron od roku wiedziałam, że to tak się skończy. Żegnaj, kochałam cię.-kończy, uśmiechając się i idąc do swojej sypialni.
Siadam na kanapie. Nie wierzę w to co się stało. Nie wiem nawet czy się cieszę, chyba tak. Ale troszkę zabolało. Dała mi kosza, cieszę się, chyba bardzo rzadko w takich sytuacjach to się zdarza. Czuję się szczęśliwy, wolny od niszczącego uczucia.
Kocham tak naprawdę jedną kobietę, kocham ją nieodwzajemnionym uczuciem, tak bardzo mnie pociąga, nie wiem nawet co w niej jest tak niezwykłego. Chyba to, że tak trudno ją mieć. Owinięcie kobiety wokół palca od czasu, gdy zniknął mi trądzik nie stanowiło absolutnie żadnego problemu. Uśmiech, puszczenie oczka, miłe słówko i mogłem mieć każdą. Nie wykorzystywałem tego daru-mając siedemnaście lat poznałem moje ex-wszystko, Colleen, piękną, blondwłosą blondynkę o dużych, kasztanowych oczach. Nigdy nie pomyślałem nawet o zdradzie, każda inna kobieta była dla mnie całkowicie aseksualna, nawet modelki z pokazu Victoria’s Secret. Teraz mam praktycznie identyczną sytuacje, tylko bardziej dorosłą, świadomą. Gdy oglądam telewizję i słyszę kobiecy głos o słowiańskim akcencie od razu moje myśli krążą wokół Anny, o której nie wiem nic poza tym, że jest Słowianką, ma na imię Anna i przyjaźni się z Mesutem. Ona wie o mnie wszystko, to co czuje, kim jestem. Wszystko, jestem pewien, że już doskonale rozszyfrowała jakim jestem człowiekiem, jest naprawdę inteligentna i dojrzała. Colleen kiedyś też mi się taka wydawała, tylko w ciągu ostatniego roku zrobiła się pustą koleżanką Lauren Neal, na dodatek z odrostami i brwiami od szklanki. Ale naprawdę pomyliłem się w tej sprawie, Colleen jest cholernie spostrzegawcza i odważna, tak wiele jej zawdzięczam. Przy jej boku stałem się piłkarzem światowej klasy, dojrzałem i dzięki niej jutro nie popełnię błędu życia. Biorę w ręce białą kartkę, na której piszę zwykłe dziękuję, zostawiam to pod jej pokojem, rozdział uważam za zamknięty.

    Czy mogę go kochać? Przepraszam, jest za dobry. Za dobry, żeby niszczył mnie, lub żebym ja niszczyła jego. W każdej sekundzie mówię sobie, że uwolniłam się od czarującego Krakowiaka. Jaka jest prawda? Gdy wejdę w nasze wiadomości z ‘dobrych’ czasów łzy lecą mi z oczu jak szalone. Ze zwykłej wiadomości dotyczącej związków chemicznych mógł zrobić coś takiego, że czułam się najważniejsza na świecie.
   -Anusiu, spróbujmy tak jak w Titanic’u!-mówi podnosząc drobną dziewczynę za ręce tak jak Leonardo Di Caprio podnosił Kate Winslett.-Kochanie mogę cię wziąć na ręce i nosić jak do ślubu? Nagrywajcie to!-podnosi ją i uśmiechnięty oświadcza wszystkim stronom świata jak ważna dla niego jest. Wszyscy patrzą się zazdrośnie na miłość.-Pocałuj mnie, proszę, to moje urodziny.-szepcze jej do ucha, gdy wszyscy już poszli. Ona się zgadza. Najlepszy moment w jej życiu. Tak myślała, tak naprawdę jest to najbardziej żałowana chwila. Wszystko się zmienia, staje się dla niego nikim. Uczucie kończy się w kolejnych kilku dniach, wygasa tak boleśnie jak pięknie się paliło.
Ma już inną, przytula się do niej tak jak do Ani, jest tak romantyczny, a ona tak samo zakochana. Ale to nie jest takie samo, to się różni bardzo. Czym? Delikatnością, czyli tym na czym polega miłość. Mijają miesiące, Ania czuje się nikim, powoli zapomina o tym co było, jest już tak blisko wygaśnięcia uczucia z jej strony. Podchodzi do niej, kładzie ręce na biodrach ‘kochanie’, ‘wyglądasz tak pięknie’. Nadzieja rodzi się na nowo, a on zapomina. Widzi jak kocha każdą-jej przyjaciółki, jej wrogów, znów na chwilę wraca do niej. Błędne koło, które łamie serce i powoduje, że ona nie umie już kochać. Nigdy go nie miała.

   Miał w sobie coś takiego, że kilkami sztuczkami rozkochiwał w sobie każdą dziewczynę. Wysłuchiwałam jaki cudowny jest, jak krzywdzi od przyjaciółek. Nikt nie wiedział co między nami było. Minęły lata, widzę jaką kurwą jest , ale nie przestanę go kochać. Przepraszam. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Króciutki, ale trochę zmieniający rozdział. Kolejny pojawi się już w przyszłym tygodniu! Piszcie co sądzicie o sytuacjach przedstawionych, o Ani, Colleen, Aaronie, tajemniczym chłopaku z Krakowa :)
Niestety muszę wspomnieć o wczorajszej porażce, bolała naprawdę, nie sądzę, że uda się odrobić strarty, ale nei tracę wiary. Nie przejujmy się, skupimy się na lidze i innych pucharach, COYG!

7 komentarzy:

  1. Oh yeah :)
    Ania,Ania...co ja mogę o niej napisać??? Kurde,ciekawi mnie ten chłopak z Krakowa :) Colleen mi po raz pierwszy w życiu czymś zaimponowała,no bo wreszcie do niej dotarło,że Rambo jej NIE kocha...."...Colleen kiedyś też mi się taka wydawała, tylko w ciągu ostatniego roku zrobiła się pustą koleżanką Lauren Neal, na dodatek z odrostami i brwiami od szklanki. ..." Sikam ze śmiechu :*
    A co do Azzy to..Ojejaaaaaaaa ,on ma być z Anką i koniec ♥
    Co do meczu....trudno,ale ciągle mamy szanse i po prostu trzeba dać z siebie wszystko....COYG ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O chłopaku z Krakowa na pewno będzie więcej w przyszłych rozdziałach ;) Jeszcze telenowela miłosna trochę potrwa! <3 Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  2. Tajemniczy chłopak (K.?) mi zawsze będzie się kojarzył z chłopakiem, którego ja kiedyś znałam. Za dużo wspólnego mają, żebym nie mogła patrzeć na niego przez pryzmat własnej przeszłości. Życzę Ani, żeby się od niego w końcu uwolniła, bo nie ma nic gorszego niż demony z dawnych czasów. Podejrzewam, że Aaron z chęcią by jej pomógł uporać się z przeterminowanymi problemami tylko, że sam się od niej uzależnia. Ciekawe kto kogo szybciej zniszczy - Aaron Anię, czy odwrotnie.
    Coleen podjęła mądra i jedyną słuszną decyzję.
    I zapraszam do siebie na nowość, pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pisząc o K. też myślę o pewnej osobie,z którą historia jeszcze się jednak nie zamknęła.
      Zaraz przeczytam <3

      Usuń
  3. Hmm...
    Colleen podjęła mądrą i dojrzałą decyzję. Jestem ciekawa co też wymyśliłaś z "K"?
    Mocno kibicuję Aaronowi i Ani.Oni muszą być razem! Mam nadzieję, że nie zechcesz ich w dalszych rozdziałach rozdzielać ! :D
    Życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O K. będzie dużo więcej już w kolejnym rozdziale!
      Ooo telenowela potrwa jeszcze jakiś czas hahaha ;)
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  4. Jak masz ochootę to zapraszam: Love by Suicide: Rozdział V http://love-by-suicide.blogspot.com/2014/02/rozdzia-v.html?spref=tw

    OdpowiedzUsuń