Wracam do domu, siedzi na kanapie przy zgaszonym świetle, na mój widok nawet nie podnosi wzroku.
-Aaron.-przerywam to milczenie.-Przeszłość była dla mnie trudna, sądzę, że nie poradziłam sobie z tym co było jeszcze do końca i mimo ostatecznego pożegnania z tym co było, nie zatrzymałam jeszcze tych wahań. Kształtuję się na nowo, ciągle uczę się kochać. Kiedyś było inaczej, kochać-na zabój, cierpieć-przez miłość, nie było innej opcji, wszystko było czarne lub białe, teraz wiem, że tak nie jest. Do uczucia musisz się przekonać żeby było silne. Niedojrzałe miłości mogą trwać lata jednak z dnia na dzień prysną jak bańska mydlana. Ale wiesz co? Wierzę i dzięki temu myślę, że uda się to wszystko przezwyciężyć. Kocham cię tak spokojnie. Nie potrafiłam istnieć, bo żyłam przeszłością, to się zmieni, daj mi czas, przysięgam.-dotykam swoją delikatną ręką jego twarzy, staram się rozpalić zmysły. -Proszę powiedz jedno słowo, chcę wiedzieć czy się ze mną zgadzasz.-karze mnie najsurowiej jak potrafi, całuję go, ale to nic nie zmienia. Wtulona w jego tors zasypiam nic nie czując.
Budząc się widzę jedynie przesuwające się krajobrazy, siedzę na fotelu samochodu, który prowadzi Ramsey.-Dzień dobry, kochanie.-mówię zaspanym głosem nie słysząc odpowiedzi. Jedziemy wybrzeżem, nie mam pojęcia gdzie jesteśmy, ale na zegarze wybiła właśnie 15.00, Aaron nagle zatrzymuje się, stoimy przed dużym, drewnianym domem. Wychodzi z samochodu i otwiera mi drzwi, gdy wysiadam bierze mnie na ręce. Z posesji wychodzi dojrzałe, uśmiechnięte małżeństwo oraz młody mężczyna. Pierwszy raz od dawna słyszę głos Aarona:
-Mamo, tato, Josh, to jest Anna, moja miłość.-państwo Ramsey i młodszy brat Aarona (tak się domyślam) uśmiechają się do mnie i podają mi dłonie. Mama Walijczyka wydaje rozkaz rozłożenia małej walizeczki, którą z samochodu wyjął piłkarz oraz przygotowania się do obiadu, który ma być na stole za pół godziny. Mój brunet niesie mnie na rękach na górę, dopiero teraz zaczynam czuć bunt i gniew, ale i ciekawość.
-Dziękuję, że przygotowałeś mnie na to spotkanie, skarbie.-mówię z nutą złości posadzona na fotelu.
-Zobaczysz, wszystko teraz będzie lepiej.-całuje mnie i wbrew mojej woli zdejmuje ze mnie bluzkę. Po chwili jednak przestaję protestować, a mój kochanek zrywa ze mnie resztę ubrań. W sumie seks na zgodę nigdy nie jest złym pomysłem. Nakładając bluzkę słyszę głos pani Ramsey wołającej nas na posiłek, Aaron składa ostatni pocalunek na moich ustach po czym oboje schodzimy na dół. Pani Marlene Ramsey jest bardzo elegancką i serdeczną panią domu, natomiast pan Kevin Ramsey jest typowym mężczyzną utrzymującym rodzinę, zapracowany, lecz uśmiechnięty. Joshua to jeszcze uczący się nastolatek nienawidzący piłki nożnej, swjego rodzaju buntownik. Wszyscy mimo to są tak niesamowicie serdeczni dla mnie.
-Jakie masz plany na przyszłość?-pyta z serdecznym uśmiechem Marlene podając mi sałatkę.
-Za rok będę składać papiery na medycynę, chcę zostać lekarzem w Arsenalu. Pan Wenger powiedział, że po znajomości przyjmie mnie już za rok, także jak narazie wszystko układa się po mojej myśli.
-Skąd dokładniej pochodzisz jeśli mogę spytać?-wtrąca się Kevin.
-Z Krakowa.-odpowiadam z uśmiechem na twrzy widząc zaintweresowanie taty mojej miłości. Wszystko wydaje się tak idealne, staram się czerpać to najbardziej jak mogę. Pamiętam chwile z K, powiedział kiedyś, żebym starała się wykorzystać moje szczęście najbardziej jak potrafię, bo kiedyś będe gotowa oddać wszystko żeby ta chwila się powtórzyła. Taka prawda. Ból zmienia ludzi, Boże, po co komu był ten epizod. Tyle bólu, tyle łez, taka zmiana. Niektórzy mówią, że oczy muszą zostać umyte łzami, aby znów widzieć. Serce musi być odświeżone miłością by znów kochać?
Do naszego pokoju wracamy ledwo przed północą. Już wiem jaką szansę dostałam, straciłam każdą cechę, aby znów wszystko ukształtować, według upodobań, jak tylko zechcę. Dobrze, że nie wiesz co myślę i co czuję, bo pękłoby ci serce. Ten dystans boli tak strasznie, czuję właśnie pocałunek na swoich ustach, kurwa jest tak pusty.
-Aaron stawiam cię przed strasznie trudnym zadaniem, jeżeli uda ci się je spełnić będę cała twoja na zawsze.-dotykam jego klatki piersiowej, ramion, dotykam rąk.\
-Przed jakim?-pyta zamyślony patrząc w moje oczy.
-Naucz mnie kochać, proszę tylko o to. Jak? Pokochaj mnie tak, że to zrozumiem.-kładę się do łóżka, czuję jego objęcie.
Kolejnego ranka budzę się już w samochodzie prowadzonym przez Walijczyka/
-Nigdy na nikogo tak nie patrzyłem, nigdy z nikim tak nie rozmawiałem, nigdy nikogo tak nie dotykałem, nie wiem o co chodzi, ale zaczynam się uzależniać, powiedz coś, powiedz, że kochasz mnie.
-Daj mi czas, tylko o to proszę. Rozmawiajmy normalnie, Aaron zakończmy ten stan, nie jesteśmy w filmie romantycznym, proszę, proszę. Jak spodobałam się Twoim rodzicom?-pytam budząc się całkowicie.
-Uznali, że jesteś nieprawdopodobnie piękna i bardzo sympatyczna.-uśmiecha się.-Aniu mam niedługo trening, mogę cię zostawić przed The Emirates?
-Nie ma sprawy, o której wracasz?
-Około 5.-mówi otwierając mi drzwi samochodu, całuje mnie na pożegnanie i idzie na stadion Kanonierów. Spokojnie zmierzając na przystanek metra dostaję sms'a od nieznanego numeru o treści 'Widzę Cię :*', rozglądam się dookoła, czuję czyjeś dłonie na talii.
-Robin!-widzę ucieszoną twarz Holendra.-Tak mnie przestraszyłeś, co tu robisz?-staram się nie rozpamiętywać dawnych zajść.
-Jutro Arsenal gra z Tottenhamem, chciałbym pokibicować Kogutom.-śmieje się patrząc na mój tatuaż w ksztalcie Armatki.-Aniu pójdźmy może na drinka do pub'u, porozmawiajmy jak ludzie, poznajmy się lepiej.-Dziś i tak nie mam nic do roboty, więc bez problemu udaję się ze 'zdrajcą' do baru.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że kazałam Wam tak długo czekać, ale długo nie było mnie w kraju. Został tu ktoś jeszcze? Jeżeli tak to komentujcie i oceniajcie, kolejny rozdział pojawi się zdecydowanie szybciej :)
-Jakie masz plany na przyszłość?-pyta z serdecznym uśmiechem Marlene podając mi sałatkę.
-Za rok będę składać papiery na medycynę, chcę zostać lekarzem w Arsenalu. Pan Wenger powiedział, że po znajomości przyjmie mnie już za rok, także jak narazie wszystko układa się po mojej myśli.
-Skąd dokładniej pochodzisz jeśli mogę spytać?-wtrąca się Kevin.
-Z Krakowa.-odpowiadam z uśmiechem na twrzy widząc zaintweresowanie taty mojej miłości. Wszystko wydaje się tak idealne, staram się czerpać to najbardziej jak mogę. Pamiętam chwile z K, powiedział kiedyś, żebym starała się wykorzystać moje szczęście najbardziej jak potrafię, bo kiedyś będe gotowa oddać wszystko żeby ta chwila się powtórzyła. Taka prawda. Ból zmienia ludzi, Boże, po co komu był ten epizod. Tyle bólu, tyle łez, taka zmiana. Niektórzy mówią, że oczy muszą zostać umyte łzami, aby znów widzieć. Serce musi być odświeżone miłością by znów kochać?
Do naszego pokoju wracamy ledwo przed północą. Już wiem jaką szansę dostałam, straciłam każdą cechę, aby znów wszystko ukształtować, według upodobań, jak tylko zechcę. Dobrze, że nie wiesz co myślę i co czuję, bo pękłoby ci serce. Ten dystans boli tak strasznie, czuję właśnie pocałunek na swoich ustach, kurwa jest tak pusty.
-Aaron stawiam cię przed strasznie trudnym zadaniem, jeżeli uda ci się je spełnić będę cała twoja na zawsze.-dotykam jego klatki piersiowej, ramion, dotykam rąk.\
-Przed jakim?-pyta zamyślony patrząc w moje oczy.
-Naucz mnie kochać, proszę tylko o to. Jak? Pokochaj mnie tak, że to zrozumiem.-kładę się do łóżka, czuję jego objęcie.
Kolejnego ranka budzę się już w samochodzie prowadzonym przez Walijczyka/
-Nigdy na nikogo tak nie patrzyłem, nigdy z nikim tak nie rozmawiałem, nigdy nikogo tak nie dotykałem, nie wiem o co chodzi, ale zaczynam się uzależniać, powiedz coś, powiedz, że kochasz mnie.
-Daj mi czas, tylko o to proszę. Rozmawiajmy normalnie, Aaron zakończmy ten stan, nie jesteśmy w filmie romantycznym, proszę, proszę. Jak spodobałam się Twoim rodzicom?-pytam budząc się całkowicie.
-Uznali, że jesteś nieprawdopodobnie piękna i bardzo sympatyczna.-uśmiecha się.-Aniu mam niedługo trening, mogę cię zostawić przed The Emirates?
-Nie ma sprawy, o której wracasz?
-Około 5.-mówi otwierając mi drzwi samochodu, całuje mnie na pożegnanie i idzie na stadion Kanonierów. Spokojnie zmierzając na przystanek metra dostaję sms'a od nieznanego numeru o treści 'Widzę Cię :*', rozglądam się dookoła, czuję czyjeś dłonie na talii.
-Robin!-widzę ucieszoną twarz Holendra.-Tak mnie przestraszyłeś, co tu robisz?-staram się nie rozpamiętywać dawnych zajść.
-Jutro Arsenal gra z Tottenhamem, chciałbym pokibicować Kogutom.-śmieje się patrząc na mój tatuaż w ksztalcie Armatki.-Aniu pójdźmy może na drinka do pub'u, porozmawiajmy jak ludzie, poznajmy się lepiej.-Dziś i tak nie mam nic do roboty, więc bez problemu udaję się ze 'zdrajcą' do baru.
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że kazałam Wam tak długo czekać, ale długo nie było mnie w kraju. Został tu ktoś jeszcze? Jeżeli tak to komentujcie i oceniajcie, kolejny rozdział pojawi się zdecydowanie szybciej :)
Ja zawsze zostaję xD Tak bardzo mi brakowało Twojego opowiadania,ale na całe szczęście wróciłaś....Aaron jest cudowny....A no i wreszcie zaczynam ogarniać zachowanie Anki.... Na pewno państwo Ramsey'owie są fajni ^_^
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta z niecierpliwością.....:)
P.S. Aaron poślubił tą wywłokę.....Buuuuuuuuuuuuuuuuuu, życie nie ma sensu :(