sobota, 1 marca 2014

Rozdział IV. Jeżeli kochasz naprawdę nigdy nie przestaniesz.

  

    Godzina 13.00, 11 październik, budzę się na kanapie w dobrze mi znanym, ale obcym mieszkaniu. Gospodarz podaje mi śniadanie składające się z espresso i jajecznicy, całuje mnie w czoło.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też.-odpowiadam, mówię prawdę, serio go kocham, nie tak jak on by tego oczekiwał, ale kocham go. Siada przy mnie i opowiada jak ważna jestem w jego życiu, wierzę, wiem to od kiedy mnie zobaczył, znam się na ludziach. Odkładam naczynia na stolik, całuje mnie, nie odmawiam, gładzi mnie po nogach dając znać jak bardzo mnie pożąda, ale z nim nie popełnię błędu, domyślam się jakie ten incydent miałby skutki.
-Kochanie spóźnisz się na trening.-mówię delikatnie odsuwając go od siebie. Nie odpowiada, uśmiecham się i całuje go, żeby nie poczuł, że go odrzucam. Zraz wychodzi ze swojego mieszkania, ja również mam zamiar gdzieś iść. Podświadomie czuję, że czegoś nie załatwiłam. Aaron jest cudowny, wydaje mi się, że kocha mnie najbardziej jak potrafi, ale moje serce załatwia pewne sprawy, rany na nogach się goją, a ja zmieniam się z dnia na dzień. Nie chce oszukać Aarona, gdy okażę się, że za kilak dni będę zupełnie inną osobą. Umiem się zmieniać i w ciągu ostatnich sześciu alt robiłam to tyle razy. Nie potrafiłam jedynie zdobyć jednej cechy, z którą świat byłby mój. Ubieram się w sukienkę eksponującą naprawdę ładne nogi i maluje się starannie jak na spotkanie z naprawdę ważną dla mnie osobą. Wychodzę z domu do parku, w którym zawsze przebywał mój były ukochany będąc na wakacjach w Londynie. Kieruję się w miejsce, które zawsze mi opisywał, stoję podziwiając piękno bezdeszczowego, jesiennego dnia w stolicy Anglii. Dziś są jego urodziny, 6 rocznica tamtych urodzin. Ciekawe z kim teraz jest, jak wygląda jego życie. Stęskniłam się za jego dotykiem. Słyszę, że chodzą za mną ludzie, ktoś podchodzi naprawdę blisko mnie, nie przerywam rozmyślań do momentu, w którym czuję dużą rękę na swoim biodrze. Nie wierzę, naprawdę nie ufam swoim oczom. Widzę jego, tak bardzo przystojnego, ale wizualnie tak innego.
-Co ty tu robisz?-pytam tak spokojnie potrafiąc zatuszować bicie serca.
-Moja mama teraz tu mieszka, odwiedzam ją.-odpowiada żywszym, ale też dość cichym głosem.-Jesteś wielką niespodzianką, tęskniłem.-kłamie kładąc drugą rękę na moim biodrze.-Jak ci się układa?-nienawidzę tego pytania z jego ust, zawsze było takie olewające mnie, zawsze wiedziałam, że ma mnie w dupie jak to mówił.
-Idealnie, a Tobie?-troszkę przesadzam, celowo.
-Studiuję ekonomię-odpowiada zaciskając ręce w mojej talii jeszcze mocniej.
-Jak układa ci się z Weroniką, czy tam Julią?-naprawdę robię to z grzeczności.
-Weronika wyszła za mąż za Michała, a Julia wyjechała do Madrytu. Nikogo nie mam, tak naprawdę nigdy nie byłem w związku.-taka prawda.
-Faktycznie, wolałeś łamać serca.-mruknęłam tak poważnym tonem.
-Pamiętasz moje urodziny kilka lat temu? Podnosiłem cię jak w Titanic’u, później mnie pocałowałaś.-serce stanęło mi w bezruchu, pamiętasz to.
-Dobrą masz pamięć.-szepczę beznamiętnie.
-Wiesz, że tak naprawdę zawsze cię kochałem? Wtedy kiedy nam się nie układało to była moja wina. Robiłem to ze strachu, żeby się nie zakochać. Zawsze bawiłem się dziewczynami, nie zauważyłeś, że tobą nie mogłem? .
-Zawsze byłam pewna, że kochałeś tylko Julię. Obrabiałeś jej dupę na prawo i lewo, ale wracałeś do niej jak tylko pstryknęła paluszkiem.
-Jebana księżniczka.-powiedział ze szczerą złością i nienawiścią, nie chciałam wnikać co tam się stało.
-Tyle kłamałeś.-wzdycham wdychając powietrze, czuje jego zapach. Przesuwa się i patrzy mi prosto w oczy, po raz pierwszy odkąd rozmawiamy.-Nigdy cię nie okłamałem.
-Wiesz jak bolało to, że miałeś mnie w dupie tyle razy, nie odpisywałeś na wiadomości, które były dla mnie tak ważne.-to było chyba  najgorsze w całej naszej znajomości.
-A ty byłaś w porządku? Zawsze grałaś.-syczy, pierwszy raz jest tak szczery.
-Ty okazywałeś?-pytam, bo nie przypominam sobie takiej sytuacji.-Kręciłeś się wokół moich przyjaciółek macając je w każdej okazji. Powiedz tak szczerze z kim kurwa mać teraz kręcisz?! Nie uwierzę ci, że z nikim, rozumiesz, nienawidzę twojego charakteru. Wszystko przeżyliśmy razem, wszystko, pierwszy pocałunek, pierwszy raz, wszystko co jest ważne w sferze miłosnej, a tak naprawdę zawsze miałeś mnie w dupie i nie mam ci tego za złe. Mam ci za złe to, że tak kłamałeś, raz byłam wszystkim raz niczym, w porządku?
-Mam ci za złe, że znamy się tyle lat, a tak naprawdę ciągle nie wiem jaka jesteś, nigdy się nie odsłoniłaś, byłaś tak niemiła, patrzyłaś na mnie z góry, nigdy nie umiałaś zachowywać się przy mnie tak jak przy innych, zakochałem się w tobie jak patrzyłem na ciebie gdy tego nie widziałaś. Jesteś niesamowicie piękna, cudowna, jedyna, moja, ja tobie to mówiłem.-całuje mnie, nie potrafię się oprzeć, jest naprawdę pociągający. Zakochałam się w nim w momencie kiedy go zobaczyłam, jakby niepojęte.-Czekałem tylko na wskazówkę, że nie odrzucisz mnie, bo odrzucenie zniszczyłoby całego mnie. Teraz wydoroślałem i jestem gotowy okazać co tak naprawdę czuję i nie zmieniać zdania, być stałym.
Bierze mnie na ręce i mówi jak bardzo kocha, nigdy nie całował mnie tak, w ten sposób, taki zmysłowy i nieziemski, patrzy się tak inaczej niż zawsze, prowadzi mnie do swojego domu. Kładzie na łóżku i całuje dalej nie robi nic poza pocałunkami i słowami, tym razem tak prawdziwymi. Wiem co kombinujesz kochanie, nikt nie zna ciebie lepiej ode mnie. Czekasz na mój krok i każda sekunda to tak naprawdę cios w twoje serce, wiem to doskonale. Nie wytrzymasz i sam zrobisz pierwszy krok, nie jesteś cierpliwy. Zdejmuje ze mnie bluzkę, wiedziałam. To dla niego taka ujma, nie daje tego po sobie poznać, ale tyle lat praktyki, kochanie wiem co myślisz. Czuje to nawet jak się ze mną kochasz, teraz jest inaczej niż za pierwszym razem, chcesz być tak bardzo śmiały i doświadczony, ale nie ze mną te numery. Wyznałeś mi dziś miłość już tyle razy i wiem, że się przede mną otworzyłeś, mam cię w garści i mogę cię zniszczyć, ale nie zrobię tego, bo kocham cię całym sercem, a ja od miłości nigdy się nie uwolnię. Czuję jak mnie dotykasz, Boże jesteś tak cudowny, lepszy niż za pierwszym razem.



-Dzień dobry, kochanie!-czuję miłosny pocałunek na czole.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dość szybko pojawił się nowy epizod, na kolejnhy mam już pomysł, ale myślę, że nie opublikuję go wcześniej, niż za dwa tygodnie.
Poznałyście przeszłość Ani i K., trochę sposobu bycia obojga, piszcie co o tym sądzicie. 
Zachęcam do komentowania i czytania!

4 komentarze:

  1. To się pokręciło!!!
    Ania i Aaron??? Jejaaa mogło być tak świetnie....Ale cóż,interesująco jak zwykle :3
    Ten pan K. już mnie irytuje...Kłamca,kłamca i jeszcze raz bydlak...Czyżby Anka się nim zabawiła??? Oby,chyba,że napiszesz coś (rozdział),który sprawi ,że go polubię :) Chwila,moment.....Czyżby to był Robin (no pan K.)??????????

    Jezu,dawaj szybko nowy,bo już nie mogę się doczekać...

    Pozdrawiam i buziaki :**** ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu się wyrabia?!
    K. mnie, za przeproszeniem, wku*wia. I to bardzo mocno. Skopałabym go najchętniej.
    A co do reszty...hmm... Trudno ją ocenić. Chyba będę musiała poczekać na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny. Proszę, dodaj rozdział jak najszybciej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja polubiłam K. Zawsze lubiłam takich skurwysynów.
    Czuję się przede wszystkim bardzo zakręcona , zaskoczona i chyba będę musiała poczekać do następnego - mam nadzieję, że dodasz bardzo szybko! - rozdziału, bo nie chcę wysuwać dziwnych hipotez. Mam wrażenie, że celowo ominęłaś kilka wydarzeń, przeskoczyłaś w czasie, żeby nas zakręcić w tych wydarzeniach. Udało się, bo kompletnie nie wiem czego się spodziewać, kto jest kim, kto jest dobry, kto zły. I dlaczego czekam tam bardzo na nowość :)
    I zapraszam do siebie na 6 :)

    OdpowiedzUsuń